-Stan pacjentki jest poważny. Operacja powiodła się zgodnie z planem, jednak to najbliższa doba będzie decydująca. Proszę być w dobrej myśli.- słowa lekarza, jakby jeszcze bardziej dobijają środkowego. Po krótkim monologu wygłoszonym przez medyka, siatkarz wygląda na bardziej załamanego.
-Gdybym posłuchał wtedy rodziców...gdyby nie ożeniła się z tym..- przytulasz się do niego i nie dajesz mu dokończyć zdania. Jednak po chwili mężczyzna odtrąca cię i odchodzi.
-Andrzej, gdzie Ty idziesz?- pytasz spokojnym tonem. Nie uzyskujesz odpowiedzi,widzisz tylko jak obraz środkowego znika wraz z długim, szpitalnym korytarzem.
-Poczekaj! Słyszysz?- twój głos staje się bardziej wyraźny i w szybkim tempie podążasz za mężczyzną.
-Zostaw mnie, chcę być sam- warczy i odchodzi. Masz wrażenie, jakby coś w nim pękło. Jego siostra jest mu bardzo bliska, więc słowa wypowiedziane przez lekarza musiały być dla niego wstrząsające. Postanawiasz uszanować jego decyzję i nie chcesz zawracać mu głowy.
Siedząc na kanapie przed telewizorem nie potrafisz skupić się na serialu, który jest właśnie emitowany. Cały czas rozmyślasz o środkowym. Nie chcesz żeby cierpiał, zależy ci na jego szczęściu. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że nie zasłużył na stratę tak bliskiej mu osoby. Dlatego w duchu modlisz się, aby jego siostra wybudziła się ze śpiączki cała i zdrowa. Nie potrafisz tak bezczynnie siedzieć, wiedząc, że on jest sam w mieszkaniu. Zabierasz najpotrzebniejsze rzeczy, zamawiasz taksówkę i już po parunastu minutach stoisz pod drzwiami środkowego. Naciskasz klamkę i wchodzisz do mieszkania.
-Andrzej, do cholery, zamykaj drzwi na klucz- od samego powitania posyłasz mu gniewną uwagę. Wchodząc do salonu dostrzegasz dwudziestopięciolatka siedzącego na podłodze, a obok niego kieliszek i butelka wódki.
-Pijesz w trakcie sezonu? Przecież ona wyjdzie z tego. Słyszysz? Wyjdzie z tego! Nie ma innej opcji.- próbujesz pocieszyć środkowego, choć wiesz jakie są rokowania lekarzy. Jedyną reakcją na twoje słowa jest spłynięcie pojedynczej łzy po jego policzku.
-Andrzej, co jest?-zadręczasz go kolejnym pytaniem.
-"Ona nie żyje" -słyszysz jak prawie bezgłośnie wypowiada te słowa, po czym opuszcza głowę w dół.
-Co Ty mówisz? Przecież leży po operacji w szpitalu- mówisz i chwytasz jego twarz w dłonie. Widzisz jego załzawione, pełne rozpaczy oczy. Podnosi twój wzrok na ciebie, a po policzku zaczynają spływać łzy. -"Nie żyje" -znów powtarza te słowa.
-Tak mi przykro..- szepczesz i kciukiem gładzisz jego mokry policzek. Całujesz go w skroń i przytulasz jak najmocniej tylko potrafisz. Kompletnie nie wiesz jak się zachować. Sama nie dowierzasz, że wydarzenia potoczyły się w ten sposób. Siedzicie tak w ciszy przez kilka minut.
-Będzie dobrze- szepczesz, starając się pocieszyć środkowego. Choć czy można dodać komuś otuchy po śmierci najbliżej osoby?
-Gówno będzie dobrze- mówi, nalewając sobie trunku do kieliszka. Wypija go, przy czym niemiłosiernie krzywi się -Rozumiesz?! Nic nie będzie dobrze!- wstaje i zaczyna krzyczeć.
-Już wychodziłem, ale zadzwonił telefon- zaczyna spokojnym głosem- w duchu modliłem się, żeby nie był ze szpitala-po tych słowach na podłodze ląduje pierwsza szklanka, która rozbija się z hukiem- na przekór mnie okazało się inaczej i wtedy usłyszałem te słowa "Pańska siostra nie żyje"- chwyta kolejne naczynia stojące w kuchni i po prostu rzucam nimi o podłogę. -"Ona nie żyje"- wrzasnął środkowy i zbił kieliszek, z którego przed chwilą spożywał trunek. Siedząc na podłodze trzęsiesz się ze strachu, jednak nie możesz dać poznać swoich emocji siatkarzowi. Przez kilka minut siedzisz w ciszy, a Andrzej stoi oparty o blat w kuchni. Dostrzegasz, że po szafce w kuchni spływa krew.
-Zobacz co zrobiłeś-mówisz, jednocześnie chwytając jego dłoń. Jednak on wyrywa ją z twojego uścisku i odkręcając kurek z wodą, daje upust bólowi, spowodowanemu rozcięciem.
-Daj sobie pomóc, opatrzę tę rękę, a później cię zostawię- po tych słowach pozwala ci zawinąć ranę w bandaż.
-Chyba lepiej jak zostaniesz sam, więc ja już pójdę. Zajrzę do ciebie jutro- mówisz, po posprzątaniu wszystkich rozbitych naczyń.
-Ty też mnie zostawisz?- słyszysz jego słowa, będąc tuż przed drzwiami wyjściowymi.
next poryczałam się
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak to skomentować.. Bo nie da się. Mam nadzieję, że go nie zostawi. Czekam na kolejny. Będę zaglądać, czytać i komentować.
OdpowiedzUsuńps. 3;0!
pss. Gdybyś miała ochotę zapraszam do siebie.
www.moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com
fajny rozdział już czekam na następny Andrzej teraz jej potrzebuję
OdpowiedzUsuńkiedy następny pozdrawiam;-)
no zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej i zostaję na stałe :)
jakbyś chciała, to zapraszam też do siebie :)
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/